Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
książki i zdecydowanym krokiem wszedł do
środka.
- Dzień dobry - powiedział głośno od progu. - Zwracam pani
książkę. Przeczytałem z przyjemnością. Dziękuję.
Gdyby pani jeszcze miała coś ciekawego, chętnie wpadłbym
o dwunastej.
- Ależ oczywiście, bardzo proszę - powiedziała pani
Lucyna mrużąc porozumiewawczo oczy.
Wrócił parę minut przed dwunastą. Za chwilę zaczynała się
przerwa obiadowa. W środku dwie osoby wykupywały jeszcze
leki, ale drzwi były już zamknięte. Pani magister, załatwiwszy
ostatnich interesantów, podeszła do drzwi, przekręciła klucz
w zamku i wypuściła ich.
- Proszę po czternastej - powiedziała oschle do Wojciucha. - Przerwa.
- Ale ja proszę tylko o jedno lekarstwo. Dziecko mi
zachorowało. Pani magister... litości!
Pani Lucyna
książki i zdecydowanym krokiem wszedł do<br>środka.<br> - Dzień dobry - powiedział głośno od progu. - Zwracam pani<br>książkę. Przeczytałem z przyjemnością. Dziękuję.<br>Gdyby pani jeszcze miała coś ciekawego, chętnie wpadłbym<br>o dwunastej.<br> - Ależ oczywiście, bardzo proszę - powiedziała pani<br>Lucyna mrużąc porozumiewawczo oczy.<br> Wrócił parę minut przed dwunastą. Za chwilę zaczynała się<br>przerwa obiadowa. W środku dwie osoby wykupywały jeszcze<br>leki, ale drzwi były już zamknięte. Pani magister, załatwiwszy<br>ostatnich interesantów, podeszła do drzwi, przekręciła klucz<br>w zamku i wypuściła ich.<br> - Proszę po czternastej - powiedziała oschle do Wojciucha. - Przerwa.<br> - Ale ja proszę tylko o jedno lekarstwo. Dziecko mi<br>zachorowało. Pani magister... litości!<br> Pani Lucyna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego