Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
spędzę dzień. Pierwszy dzwonek - przygotować się. Drugi dzwonek - uwaga. Trzeci dzwonek - taśma rusza.
Piętnastominutowa przerwa. Dziewczęta robią kawę, zieloną herbatę, wydobywają z torebek ciastka, cukierki. Piję herbatę, smak jest potworny i nigdy nie przyzwyczaję się do niego. Ale przecież nie po to przybyłem do Japonii, by pić kawę! Półgodzinna przerwa obiadowa. Idziemy do zakładowej stołówki. Dziś mamy jak każdego dnia ryż, którego można dostać, ile się chce, dwa maluteńkie ugotowane kartofle, kawałek ryby i marynowaną cebulę. Oprócz ryżu wszystko oczywiście zimne.
Dziewczęta zagadują mnie na migi. Są ciekawskie, czasem wręcz zalotne. Patrzą, jak posługuję się pałeczkami, i zaśmiewają przedrzeźniając, czasem przynoszą
spędzę dzień. Pierwszy dzwonek - przygotować się. Drugi dzwonek - uwaga. Trzeci dzwonek - taśma rusza.<br> Piętnastominutowa przerwa. Dziewczęta robią kawę, zieloną herbatę, wydobywają z torebek ciastka, cukierki. Piję herbatę, smak jest potworny i nigdy nie przyzwyczaję się do niego. Ale przecież nie po to przybyłem do Japonii, by pić kawę! Półgodzinna przerwa obiadowa. Idziemy do zakładowej stołówki. Dziś mamy jak każdego dnia ryż, którego można dostać, ile się chce, dwa maluteńkie ugotowane kartofle, kawałek ryby i marynowaną cebulę. Oprócz ryżu wszystko oczywiście zimne.<br> Dziewczęta zagadują mnie na migi. Są ciekawskie, czasem wręcz zalotne. Patrzą, jak posługuję się pałeczkami, i zaśmiewają przedrzeźniając, czasem przynoszą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego