na parapecie okna Starej Pani Człowieku, <br>zachrobotał pazurami w blaszany parapet, <br>coś mu się pewnie skapnie, trochę okruchów z wczorajszej <br>kolacji, ale to wszystko mało, patrzcie go, <br>jaki żarłok biały, śmieje się zza szyby Człowieku.<br><br>Fałszywy Judasz ziewnął resztką snu, przeciągnął <br>się i popatrzył w górę na jedzącego gołębia. <br>Potem obiegł duże podwórze powoli, dla rozgrzewki, <br>miękko, jak tygrys obiega arenę cyrkową.<br><br><br><br>- Jakbym wiedziała, że to jest jej matka, tobym <br>nigdy nie wzięła, wystarczy, żebym ją raz zobaczyła, <br>ale ona nie jest taka głupia, starą matkę wysłała, <br>żeby litość wzbudzić, taka przebiegła, zapukała <br>ta staruszka siwa jak gołąbek, ledwo pukanie <br>było