Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
to.
- Wszystko się odradza.
Zarówno w dobrym, jak w złym.
- Hm!... - mruknął mój ojciec.
- Zapuściłeś paskudną brodę... - i nawet nie dotknął jej palcem.
- Ogol się.
I bądź jak ludzie...
Tak powiedział mój ojciec.
Tak!
Tak do mnie powiedział...
Okazało się, że była to ostatnia iluminacja, jaką miałem przeżyć
w domu obłąkanych.
Ani ontologiczna, ani metafizyczna, zgrzebna jak waciak, kufajka, i - bardzo
osobista.
W czwartek Helena nie przyszła.
Daremnie schodziłem na dół, do piwnicy, gdzie wielki panował
gwar.
Co kilkanaście minut daremnie zbiegałem do ożywionych katakumb, gdzie odbywała
się komunia dusz.
Kobiecych i męskich, choćby nawet te dusze daleko odbiegły od
siebie
to.<br> - Wszystko się odradza.<br> Zarówno w dobrym, jak w złym.<br> - Hm!... - mruknął mój ojciec.<br> - Zapuściłeś paskudną brodę... - i nawet nie dotknął jej palcem.<br> - Ogol się.<br> I bądź jak ludzie...<br> Tak powiedział mój ojciec.<br> Tak!<br> Tak do mnie powiedział...<br> Okazało się, że była to ostatnia iluminacja, jaką miałem przeżyć<br>w domu obłąkanych.<br> Ani ontologiczna, ani metafizyczna, zgrzebna jak waciak, kufajka, i - bardzo <br>osobista.<br> W czwartek Helena nie przyszła.<br> Daremnie schodziłem na dół, do piwnicy, gdzie wielki panował<br>gwar.<br> Co kilkanaście minut daremnie zbiegałem do ożywionych katakumb, gdzie odbywała <br>się komunia dusz.<br> Kobiecych i męskich, choćby nawet te dusze daleko odbiegły od<br>siebie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego