Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
końcu - że ten nicpoń zwabił nas do środka, ażeby potem zamknąć. A jeżeli z niego nie wyrośnie łotrzyk, to niech pani dziękuje Bogu. Chodźcie, Marylko i Wiktoryno, noga nasza tu więcej nie postanie - i smutny orszak zniknął w mroku sadu.
A pani Romeyowa jeszcze stała nieruchomo, w poczuciu, że jakiś obłęd padł na jej otoczenie i że za chwilę sama będzie musiała chodzić na głowie i krzyczeć jakieś wyrazy bez związku i treści.
Czuła tylko nieomylnie, że Hubert był reżyserem tej wesołej sztuki i na niego padło jej oko przerażone i gniewne.
Gabi chciała powiedzieć Hubertowi, że postąpił niegodnie, ale zrozumiała
końcu - że ten nicpoń zwabił nas do środka, ażeby potem zamknąć. A jeżeli z niego nie wyrośnie łotrzyk, to niech pani dziękuje Bogu. Chodźcie, Marylko i Wiktoryno, noga nasza tu więcej nie postanie - i smutny orszak zniknął w mroku sadu. <br>A pani Romeyowa jeszcze stała nieruchomo, w poczuciu, że jakiś obłęd padł na jej otoczenie i że za chwilę sama będzie musiała chodzić na głowie i krzyczeć jakieś wyrazy bez związku i treści. <br>Czuła tylko nieomylnie, że Hubert był reżyserem tej wesołej sztuki i na niego padło jej oko przerażone i gniewne. <br>Gabi chciała powiedzieć Hubertowi, że postąpił niegodnie, ale zrozumiała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego