Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
jego łóżku wciąż nie rozpieczętowany: to samo wieczorem. Dopiero na drugi dzień zobaczyłem, jak wystaje z jego kieszeni z rozerwaną kopertą.
- No co tam, Roullot - spytałem - są jakieś wiadomości? O synu?
Chwilę milczał, a potem odparł niechętnie:
- Owszem... Coś tam... Żyje. - I szybko odszedł.
W pięć minut potem widziałem, jak oblewał się na podwórku wodą z braćmi Krupskimi.
Tak to jest z tym Roullotem. Muszę powiedzieć, że ludzie w ogóle mnie zdumiewają. Cóż to w nich siedzi, cóż się tam dzieje i przewala pod tym zdawkowym kostiumem postaci cielesnej, maskującym i przekręcającym zwodniczo istotę rzeczy. Właściwie cała ta doczesna powłoka, jak
jego łóżku wciąż nie rozpieczętowany: to samo wieczorem. Dopiero na drugi dzień zobaczyłem, jak wystaje z jego kieszeni z rozerwaną kopertą.<br>- No co tam, Roullot - spytałem - są jakieś wiadomości? O synu?<br>Chwilę milczał, a potem odparł niechętnie:<br>- Owszem... Coś tam... Żyje. - I szybko odszedł.<br>W pięć minut potem widziałem, jak oblewał się na podwórku wodą z braćmi Krupskimi.<br>Tak to jest z tym Roullotem. Muszę powiedzieć, że ludzie w ogóle mnie zdumiewają. Cóż to w nich siedzi, cóż się tam dzieje i przewala pod tym zdawkowym kostiumem postaci cielesnej, maskującym i przekręcającym zwodniczo &lt;page nr=174&gt; istotę rzeczy. Właściwie cała ta doczesna powłoka, jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego