Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
trzcinowe oparcia.
- Pozwoli pan, że zapalę... ale zanim...
Wstał i z półki wolnej od książek zdjął karafkę, postawił na biurku, po czym sięgnął po dwa malutkie kieliszki. Nalał. Podał jeden Hansowi. Podnieśli je do ust.
- Prosit... - Proboszcz pierwszy nadpił.
- Ciekaw jestem, czy pan pozna. - Prosit... - Hans upił tyle że tyle... oblizał wargi i uśmiechnął się. - To jakiś trunek egzotyczny, bo i smak chyba śródziemnomorski... Jakby zapach skórki pomarańczowej... Wspaniałe.
Proboszcz klepnął się dłońmi w kolana.
- No, no... jeśli historycy tak odczytują rzeczywistość... Ładny interes... To, co pijemy, to nalewka z kwiatu czarnego bzu. Uwaga! Nie z jagód, tych fioletowych, co się
trzcinowe oparcia. <br>- Pozwoli pan, że zapalę... ale zanim... <br>Wstał i z półki wolnej od książek zdjął karafkę, postawił na biurku, po czym sięgnął po dwa malutkie kieliszki. Nalał. Podał jeden Hansowi. Podnieśli je do ust. <br>- Prosit... - Proboszcz pierwszy nadpił. <br>- Ciekaw jestem, czy pan pozna. - Prosit... - Hans upił tyle że tyle... oblizał wargi i uśmiechnął się. - To jakiś trunek egzotyczny, bo i smak chyba śródziemnomorski... Jakby zapach skórki pomarańczowej... Wspaniałe. <br>Proboszcz klepnął się dłońmi w kolana. <br>- No, no... jeśli historycy tak odczytują rzeczywistość... Ładny interes... To, co pijemy, to nalewka z kwiatu czarnego bzu. Uwaga! Nie z jagód, tych fioletowych, co się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego