Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
swój dom.
Podwórza były zamiecione, żółty piasek przykrył kurze łajno i słał
się pod nogi niczym miękki dywan. Obejście było przygotowane jak na
przyjazd kroniki filmowej: wszystko, co jeszcze przed tą niedzielą
leżało w rogu podwórza - stare ramy od rowerów, puszki po konserwach,
połamane rozwory od wozu, dziurawe miednice i obłupane z polewy garnki
- wywieźli razem z Kargulem do starych kamieniołomów i wysypali do
zalanych wodą wykrotów, nie bacząc na tablicę zakazującą zwałki śmieci.
Płot dzielący ich siedliska, dotąd pełen dziur i zardzewiałych gwoździ,
teraz jaśniał świeżą sośniną sztachetek, które w ten upalny lipcowy
dzień emanowały żywicznym zapachem. Umyte przez Marynię
swój dom.<br> Podwórza były zamiecione, żółty piasek przykrył kurze łajno i słał<br>się pod nogi niczym miękki dywan. Obejście było przygotowane jak na<br>przyjazd kroniki filmowej: wszystko, co jeszcze przed tą niedzielą<br>leżało w rogu podwórza - stare ramy od rowerów, puszki po konserwach,<br>połamane rozwory od wozu, dziurawe miednice i obłupane z polewy garnki<br>- wywieźli razem z Kargulem do starych kamieniołomów i wysypali do<br>zalanych wodą wykrotów, nie bacząc na tablicę zakazującą zwałki śmieci.<br>Płot dzielący ich siedliska, dotąd pełen dziur i zardzewiałych gwoździ,<br>teraz jaśniał świeżą sośniną sztachetek, które w ten upalny lipcowy<br>dzień emanowały żywicznym zapachem. Umyte przez Marynię
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego