dochodzi nas pogłos "trąb bojowych" dobra, cichszy czy głośniejszy, to naprawdę, mój drogi, nie ma takiego znaczenia. Sam piszesz o instancji "sensu etycznego", którą odnajdujesz w starej kobiecie litującej się na ulicy nad dzieckiem żydowskim. Przyznasz, że to głos bardzo cichy i gdyby mu przeciwstawić zgiełk potworności, jakich widownią jest obmurowane ghetto (a przecież to tylko cząstka zbrodni tego świata), zabrzmiałby niklej od najniklejszego szeptu. A jednak! Więc może byśmy się zgodzili, że natężenie głosu nie jest tu najważniejsze i samotny głos owej kobiety możemy usłyszeć bardzo, bardzo donośnym. Lecz cóż usłyszeć! Czy nie sądzisz, że to trochę za mało i