mszę ludzką", dzięki której człowiek zastępuje Boga, jedyną Istotę, która mogłaby zagwarantować absolutny byt wartościom. Może więc Gombrowicz, uporawszy się z Bogiem i ojczyzną, przeszedł z latami na stanowisko krytycznego intelektualisty z Kosmopolis? Czerpałby raz z Freuda (czyż nie wskazywał na seksualne źródła swoich natręctw?), raz z Marksa (czyż nie obnażał w sobie ziemianina?), raz z Sartre'a wreszcie?<br>Bynajmniej. Skoro tylko Gombrowicz rozgościł się na dobre w szerokim świecie, a więc po roku 1952, jął z nim właśnie wojować w obronie swej jednostkowej niepowtarzalności! Pragnął wykazać, że <q>"wszyscy są tacy jak my (=Polacy), to jest ujawnić całą niedostateczność człowieka cywilizowanego wobec