nimi niemało kłopotu. Bliźniaki niezmordowanie, ponuro i z zaciekłością płatali wszystkim wkoło figle, robiąc to bez humoru, bez uśmiechu, jakby niechętnie. Biedna ciotka cały dzień odbierała skargi, naprawiała i opłacała szkody, ale nie mogła znaleźć sposobu na ukrócenie bratanków. Czy krzyczała, czy groziła, czy przekonywała, czy prosiła - bliźniaki tak samo obojętnie stali patrząc na nią ponuro, a potem odchodzili i powracali spokojnie i rzeczowo do swoich zajęć.<br>Prawdziwe piekło zaczęło się, gdy w tej samej kamienicy zamieszkał niemiecki generał. Był to zdziecinniały staruszek, który ze względu na zasługi w tamtej wojnie nie został emerytowany. Niezdatny do niczego, otrzymał jakąś synekurę przy