własność. Nie myślałam o tym, że ja też należę do niego, nie myślałam o wspólnych nocach i dniach, odpowiedzialności, codzienności i innych demonach. Byłam szczęśliwa. I miałam nadzieję, że on też jest. Nie, nic nie mówił. Patrzył mi w oczy i szukał mojej ręki. <br>Pierwsza wspólna noc... rozczarowanie. Oboje spięci, oboje przestraszeni.<br>Moje łóżko nagle zbyt małe dla dwojga, dotąd znajoma ciemność sypialni nagle pełna niepokojących odgłosów, ciężar jego głowy na mojej szyi. Prawie nie spaliśmy. Potem już było lepiej. Choć początek, jak to zwykle bywa, przypominał początek. Obwąchiwaliśmy się jak wypuszczone na arenę zwierzęta, sprawdzaliśmy, kto jest silniejszy i na