Typ tekstu: Książka
Autor: Witkiewicz Stanisław Ignacy
Tytuł: Dramaty wybrane
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1920
prawo. Smorgoń rzuca się za nim. Tadeusz ucieka
KORBOWSKI
krzyczy za nim
Nie bój się, spotkamy się jeszcze!
do Lady
Rozumiesz, Alicjo, teraz został draniem naprawdę. A czasy są takie, że może odegrać wielką rolę.
Jan wyciąga pod kotarą z tamtej strony trupa Kurki

SMORGOŃ
Dosyć tych rozmów. Prowadzić ich oboje do więzienia.
Słychać na ulicy jakby tupot nóg, zmięszane śpiewy i krzyki
I SZPICEL
Nie wiem, czy dojdziemy, bo tam się już coś zaczyna ruszać.
SMORGOŃ
Spieszmy się.
Słychać dwa strzały, po czym salwę maszynowego karabinu
KORBOWSKI
Dobrze idzie. Chodźmy na ulicę. Lubię atmosferę przewrotu. Nic przyjemniejszego, jak pływać w
prawo. Smorgoń rzuca się za nim. Tadeusz ucieka<br> KORBOWSKI<br> krzyczy za nim<br>Nie bój się, spotkamy się jeszcze!<br> do Lady<br>Rozumiesz, Alicjo, teraz został draniem naprawdę. A czasy są takie, że może odegrać wielką rolę.<br> Jan wyciąga pod kotarą z tamtej strony trupa Kurki<br>&lt;page nr=154&gt;<br> SMORGOŃ<br>Dosyć tych rozmów. Prowadzić ich oboje do więzienia.<br> Słychać na ulicy jakby tupot nóg, zmięszane śpiewy i krzyki<br> I SZPICEL<br>Nie wiem, czy dojdziemy, bo tam się już coś zaczyna ruszać.<br> SMORGOŃ<br>Spieszmy się.<br> Słychać dwa strzały, po czym salwę maszynowego karabinu<br> KORBOWSKI<br>Dobrze idzie. Chodźmy na ulicę. Lubię atmosferę przewrotu. Nic przyjemniejszego, jak pływać w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego