Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
pochmurnymi oczami. I zgrabna bardzo, wąskokoścista, o pięknych, trochę bezkrwistych palcach. Obejmowała nimi szklankę, grzejąc ręce, pomimo że dzień był upalny.
- No i jak tam teraz w Polsce? Lepiej? Odpowiedziałem na to w paru słowach, że teraz jest lepiej. Słuchała, ale wyczułem, że chociaż pytanie, które zadała, nie jest jej obojętne, obojętna jest jej moja odpowiedź. Potem powiedziała:
- Puścili pana?
Ale w istocie nie było to ani pytanie, ani żądanie, bym coś wyjaśnił. Ani nawet konstatacja. Raczej frazes. Z gatunku tych, którymi kiedyś kwitowało się czyjś powrót z podtóży pełnej tradycyjnych niebezpieczeństw.
- Na długo pan?
Była już o tym mowa przy
pochmurnymi &lt;page nr=12&gt; oczami. I zgrabna bardzo, wąskokoścista, o pięknych, trochę bezkrwistych palcach. Obejmowała nimi szklankę, grzejąc ręce, pomimo że dzień był upalny.<br>- No i jak tam teraz w Polsce? Lepiej? Odpowiedziałem na to w paru słowach, że teraz jest lepiej. Słuchała, ale wyczułem, że chociaż pytanie, które zadała, nie jest jej obojętne, obojętna jest jej moja odpowiedź. Potem powiedziała:<br>- Puścili pana?<br>Ale w istocie nie było to ani pytanie, ani żądanie, bym coś wyjaśnił. Ani nawet konstatacja. Raczej frazes. Z gatunku tych, którymi kiedyś kwitowało się czyjś powrót z podtóży pełnej tradycyjnych niebezpieczeństw.<br>- Na długo pan?<br>Była już o tym mowa przy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego