Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
nie wyjmując jej. - Ale przegiąłeś. Niby czemu miałbyś mieć spluwę? Pokaż, to uwierzę.
Kierowca lekko pokręcił głową.
- Nie zrozumiałeś. Cały urok polega na tym, że się nie pokazuje. To poker. Chcesz sprawdzić - płacisz.
- Zalewa - mruknął Olo. Wziął przykład z innych i też sięgnął do kieszeni. Dłoń wróciła z palcami sklejonymi obrączkami kastetu.
- Co wam chcieli zrobić? - zwrócił się do Moniki kierowca.
- Nie to, co tobie - Olo przeciągnął lewą dłonią po kastecie. - Tobie zrobię jajecznicę.
- Dobra, nie mam czasu - wzruszył ramionami człowiek z Bieszczad. - Puszczacie panie, ładnie przepraszacie, oddajecie swoje dowody, żeby policja się nie musiała przepracowywać. Albo do widzenia. Ty - wskazał
nie wyjmując jej. - Ale przegiąłeś. Niby czemu miałbyś mieć spluwę? Pokaż, to uwierzę.<br>Kierowca lekko pokręcił głową.<br>- Nie zrozumiałeś. Cały urok polega na tym, że się nie pokazuje. To poker. Chcesz sprawdzić - płacisz.<br>- Zalewa - mruknął Olo. Wziął przykład z innych i też sięgnął do kieszeni. Dłoń wróciła z palcami sklejonymi obrączkami kastetu.<br>- Co wam chcieli zrobić? - zwrócił się do Moniki kierowca.<br>- Nie to, co tobie - Olo przeciągnął lewą dłonią po kastecie. - Tobie zrobię jajecznicę.<br>- Dobra, nie mam czasu - wzruszył ramionami człowiek z Bieszczad. - Puszczacie panie, ładnie przepraszacie, oddajecie swoje dowody, żeby policja się nie musiała przepracowywać. Albo do widzenia. Ty - wskazał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego