Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
widzenia.
Ująwszy moją rękę silnym, męskim uściskiem, w taki sposób, że dłoń ciasno przylegała do dłoni, potrząsnęła nią kilkakrotnie. Przypisałem tę zmianę w ustosunkowaniu się do mojej osoby uspokajającemu działaniu pracy umysłowej, w odróżnieniu od zajęć pensjonatowych, które czyniły ją nerwową. Najmylniej. Usłyszałem:
- Winszuję wrażliwości! Pan się, jeżeli dobrze zgaduję, obraził na nas za moje wczorajsze uwagi przy kolacji. Mam nadzieję, że wszyscyście teraz w Polsce tacy honorowi. Pięknie by to o was świadczyło w waszej sytuacji.
Cofnąłem gwałtownie rękę.
- Co pani plecie! - zawołałem.
Na to ona z rozmachem zamknęła drzwi. Pożegnanie się nie udało. Wróciłem do pokoju po walizkę i
widzenia.<br>Ująwszy moją rękę silnym, męskim uściskiem, w taki sposób, że dłoń ciasno przylegała do dłoni, potrząsnęła nią kilkakrotnie. Przypisałem tę zmianę w ustosunkowaniu się do mojej osoby uspokajającemu działaniu pracy umysłowej, w odróżnieniu od zajęć pensjonatowych, które czyniły ją nerwową. Najmylniej. Usłyszałem:<br>- Winszuję wrażliwości! Pan się, jeżeli dobrze zgaduję, obraził na nas za moje wczorajsze uwagi przy kolacji. Mam nadzieję, że wszyscyście teraz w Polsce tacy honorowi. Pięknie by to o was świadczyło w waszej sytuacji.<br>Cofnąłem gwałtownie rękę.<br>- Co pani plecie! - zawołałem.<br>Na to ona z rozmachem zamknęła drzwi. Pożegnanie się nie udało. Wróciłem do pokoju po walizkę i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego