Oto pytanie, na które chciałbym odpowiedzieć w pewnym stopniu w tej pracy. Ośmiela do tego fakt podejmowanego w ostatnim czasie dialogu chrześcijańsko–marksistowskiego, który sam dokonał — jak wiemy — małej rewolty na dziedzińcu świątyni jerozolimskiej, przeganiając handlarzy wyzyskujących ubogich pielgrzymów, miałby dziś patrzeć obojętnie, na przykład, na chilijskich obszarników i wegetującą przy nich biedotę? A tymczasem kościół w Chile do niedawna jeszcze nie widział tego bezprawia i błogosławił ten stan na krzywdzie ludzkiej oparty, nie bacząc na to, że qui tacet consentire videtur . Stąd nic dziwnego, że Henri Fesquet, jak zobaczymy, nazwał kościół w Chile „kościołem w stanie