osadach, zwanych eufemistycznie miastami satelickimi, pytanie wolno uznać za retoryczne. Lewicowy Niemeyer marzył o mieście bezklasowym, gdzie sprzątaczka zamieszka obok ministra, tymczasem jego Brasilia powtarza już teraz ogólnobrazylijski schemat - przepaść między bogatymi i biednymi; biurokraci z Plano Piloto zarabiają średnio po cztery, pięć tysięcy dolarów rocznie na głowę, ludzie z obwarzanka po czterysta, pięćset dolarów.<br>Więc jednak żywioł organizuje (może raczej dezorganizuje) życie w mieście z dziwnego snu. Ignoruje najwyraźniej fakt olbrzymiej ceny, którą trzeba płacić za realizację śmiałej wizji. Wiadomo, że każdy budynek kosztował ostatecznie dziesięć razy więcej, niż przewidywano. Wiadomo, że nawet dobrze sytuowani urzędnicy mają opory z przystosowaniem