leżących i natychmiast podniósł się bezładny, paniczny zgiełk, żebraczy chór wytrwałych skarg.<br><page nr=109> - Gdzie? Po kulasach? Jak jedziesz? - Chwileczkę, niech się najpierw ruszę.<br>- Boże mój, minuty spokoju człowiek nie ma. Ledwo usiadłem, a już!<br>- Puszką go, puszką, starego łobuza ! - Zardzewiała blaszanka ciśnięta słabą ręką frunęła niewysoko, chybiła i wylądowała na wozie obwieszonym nagimi zwłokami. Eliasz stanął bezradny w tłumie. Zamknięty murem ślepy zaułek ledwo pozwalał zawrócić wozem.<br>- Tee, rusz no się, bierz tego umarlaka. Wujek? Nie szkodzi, bierz wujaszka za nogi i wlecz na platformę. Raz-raz. Nie żałuj ręki. Coś mu się od ciebie należy, pętaku. Co jest? Żeby w takim