rozkraczony, z potarganą grzywką i z rękami zwisającymi jak u szympansa.<br>- Wyglądasz jak półtora nieszczęścia! - zakrzyknęła babcia. - Orelka, czyś ty widziała, kto tu siedzi?! - Aurelia, zaniepokojona jej okrzykami, wyjrzała przez okno sypialni. - Przecież ty już jesteś na wpół usmażony, ciekawa jestem, co to będzie dalej! Jazda, wstawaj, idziemy do kuchni, ochłoń chociaż trochę, a ja ci posmaruję buzię olejem!<br><br><page nr=78><br>Buzię! - popychany przez nią, zdegustowany i zawstydzony, Konrad wstał i podniósł swoją torbę. W głowie mu huczało, przed oczami latały ogniste kręgi i czarne płatki. Zatoczył się lekko, więc babcia podtrzymała go tą ręką, w której dzierżyła zielone piórka koperku. Poszedł za