Typ tekstu: Strona internetowa
Autor: Andrzej Otrębski
Tytuł: strona łowiecka
Rok: 2003
stało coś, co pod grubą warstwą błota przypominało kościstą szkapę. Na tym dziwnym zwierzu siedział zarumieniony i pełen werwy Władek, obok zaś stał Mikołaj z głupowatą miną i paczką prowiantów.
- Przywiozłem wam śniadanie - oświadczył tryumfująco wróg Piastów. - Będziemy zaraz rębać. Są jajka, masło, szynka, wódka i sardynki.
Milczeliśmy, nie mogąc ochłonąć z wrażenia.
- No? - zagadnął Władek wyczekująco. Wtedy wstąpiła we mnie zimna żądza mordu.
- Właduchna - powiedziałem z trującą słodyczą - czemuś ty się wczoraj nie utopił?
- Po co cię tu diabli tak wcześnie przynieśli? - dodał Jerzy - on przez ciebie nic nie zabił: spłoszyłeś.
- A były cietrzewie? - spytał naiwnie pogodny topielec.
- Pewnie, że
stało coś, co pod grubą warstwą błota przypominało kościstą szkapę. Na tym dziwnym zwierzu siedział zarumieniony i pełen werwy Władek, obok zaś stał Mikołaj z głupowatą miną i paczką prowiantów.<br>- Przywiozłem wam śniadanie - oświadczył tryumfująco wróg Piastów. - Będziemy zaraz &lt;orig&gt;rębać&lt;/&gt;. Są jajka, masło, szynka, wódka i sardynki.<br>Milczeliśmy, nie mogąc ochłonąć z wrażenia.<br>- No? - zagadnął Władek wyczekująco. Wtedy wstąpiła we mnie zimna żądza mordu.<br>- Właduchna - powiedziałem z trującą słodyczą - czemuś ty się wczoraj nie utopił?<br>- Po co cię tu diabli tak wcześnie przynieśli? - dodał Jerzy - on przez ciebie nic nie zabił: spłoszyłeś.<br>- A były cietrzewie? - spytał naiwnie pogodny topielec.<br>- Pewnie, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego