Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
ropuchy. Podniosła szorstką powiekę królewicza i patrzyła za nim, jak się oddalał. Zawiedziona.
Brzeg w ciągu tygodnia stracił ostrość kształtu na rzecz koloru. Za to woda lśniła doliną, którą po raz pierwszy podziwiał wtedy, kiedy podnosiła się aż pod skrzydła samolotu. A teraz płynie; ledwie można zauważyć jej posuwanie, taka ociężała. Aż abstrakcyjna, nie związana z żadnym przeżyciem. "A ta hałastra wracająca z czarną szmatą dymiącą jeszcze pogromem "starej Żydówy"? Ta woda z nimi do spółki! Nie. Rzeka tylko świadkiem, jak ja, a nie współautorem gwałtu. Czyli że "niepokalana"? Bunkier za to pokalany, olszyna pokalana. Dziennikarz pod samo wejście do lochu
ropuchy. Podniosła szorstką powiekę królewicza i patrzyła za nim, jak się oddalał. Zawiedziona. <br>Brzeg w ciągu tygodnia stracił ostrość kształtu na rzecz koloru. Za to woda lśniła doliną, którą po raz pierwszy podziwiał wtedy, kiedy podnosiła się aż pod skrzydła samolotu. A teraz płynie; ledwie można zauważyć jej posuwanie, taka ociężała. Aż abstrakcyjna, nie związana z żadnym przeżyciem. "A ta hałastra wracająca z czarną szmatą dymiącą jeszcze pogromem "starej Żydówy"? Ta woda z nimi do spółki! Nie. Rzeka tylko świadkiem, jak ja, a nie współautorem gwałtu. Czyli że "niepokalana"? Bunkier za to pokalany, olszyna pokalana. Dziennikarz pod samo wejście do lochu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego