już w gorszych sytuacjach, przecież pamiętał je jeszcze z opowiadań, krótko mówiąc uważał nadal ojca za nadczłowieka, nie trzeba dodawać, że zupełnie niedorzecznie. Ale co do matki, niepokoił się bardzo, a będąc bezsilny, mógł tylko się modlić. To też robił to tak intensywnie, że pewnego dnia w kaplicy zemdlał i ocknął się, leżąc na podłodze. Na szczęście było pusto i nie zrobił ze siebie widowiska.<br>Gdyby nie ta sprawa, leżąca mu kamieniem na sercu, życie byłoby bardzo ciekawe i przyjemne. Wszystko w domu i całym gospodarstwie Misiorów bardzo mu się podobało, więcej, właściwie był zachwycony i oczarowany. Angus czuł się w