połączonej z widownią małym okienkiem, zaterkotał projektor i z okienka wystrzeliła gruba struna kolorowego światła, wypełniając ekran obrazem.<br>- Ty, my na film przyszliśmy czy co? - zaśmiał się Rubin. - Brakuje jeszcze popkornu.<br>Na ekranie pojawiła się wielka, ogorzała twarz mężczyzny o czarnych krzaczastych brwiach i głęboko osadzonych, również czarnych jak smoła oczach. "Rzeczywiście, Omar Szarif w szczytowej formie" - pomyślał Zygmunt i delikatnie odchylił się do przodu, by dostrzec Trawkę. Ta zapadła się głęboko w fotelu, skulona patrzyła w ekran. "A może Szatan?" - przypomniał sobie rozmowę sąsiadek.<br>Za obrazem popłynął głos - tembr bardzo przyjemny, niski, basowy z domieszką niedźwiedziowatego pluszu, z którym jednak