gdzieś pod koniec marca: na pewno plucha, szarzyzna, zimnica. Krótko mówiąc, w zgranej harmonii ze mną jeden wielki uprzykrzony smutek. <br>I tak było do pewnego momentu bardzo określonego i wyraźnego, po którym nagle cały otaczający mnie świat zmienił swe barwy. Jak za przyciśnięciem magicznego guzika zobaczyłam wszystko, po raz pierwszy od dłuższego czasu w pięknych i jasnych kolorach tęczy. <br>Było to nieprawdopodobne i tak nieoczekiwane, że tego dnia przyszłam do lekarki mocno spóźniona, za to z gałązką ukradzionego gdzieś bzu. Bo nagle się okazało, że jest pełna świeżości i wszelkiej nadziei wiosna wokół: słońce, świergot ptaków, kwitnące drzewa. Nagłe przebudzenie, wielka radość i