się dziwne, że w tej sytuacji Alicja jest do nieprzytomności zdenerwowana i szaleńczo wściekła. Obie z Zosią kładłyśmy to na karb konsekwencji wydarzeń i nadprogramowej działalności Kangurzycy, okazało się jednak, że nie miałyśmy pełnego rozeznania. Było gorzej.<br>W pierwszą środę po ostatnim zamachu Alicja wróciła do domu bardzo późno i od razu dopadła przybyłej tego dnia korespondencji. Dzwoniła już w czasie godzin pracy i kazała mi sprawdzić, czy nie ma listu z Anglii. W poniedziałek i wtorek udzielałam jej odpowiedzi negatywnej, w środę jednakże list z Anglii przyszedł. Pośpiesznie rozerwała kopertę i zbladła już w trakcie czytania pierwszych zdań.<br>- Cholera ciężka - powiedziała