To się rozniosło. Ktoś się pochwalił w pracy. Później żona mówi do męża: "Co, ty jeszcze nie grasz na giełdzie? Tamten zarobił tyle, że zmienił samochód". Ja ostatnio wygłaszam taką opinię do Kurtza: "Nie chodź po ulicach, gdzie są biura maklerskie, żeby cię nie świerzbiły ręce". Bo przy takim biurze od razu ręce świerzbią, ludzie tracą pieniądze. Jeżeli komuś dobrze życzę, to mówię, nie chodź, nie składaj żadnych zleceń. Nie rób nic, nie pudłuj, poczekaj, aż to się zwali i kupisz za pół ceny. A niektórzy chodzą, bo nie mogą żyć bez tego. Chodzą na dogrywki, bo muszą wszystko śledzić, muszą tracić