Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
mnie w różowym szlafroczku, który niedbale opadał z jednego ramienia.

- Skończyłem właśnie egzamin piśmienny... Zobaczyłem panią na balkonie...

- Cieszę się, że przyszedłeś... Tyle mamy wspólnych wspomnień... Pomyśl, jak dawno się znamy... Byłeś wtedy małym chłopcem. Pamiętasz, twoja matka mawiała: "O, ty nie jesteś dobre dziecko!" Tak, Adasiu, Adasiu, ile się od tego czasu zmieniło...

Wzrok mój zatrzymał się na jej obnażonym ramieniu. Stanęła mi w oczach dawna panna Kazimiera, gdy do połowy zakryta kołdrą, ściągała przez głowę koszulę. Było to w Nowych Sokolnikach. Sypialiśmy wtedy razem w dziecinnym pokoju.

- O, tak... - powiedziałem. - Mamy wspólne wspomnienia.

Spojrzała na mnie oczami porcelanowej lalki i
mnie w różowym szlafroczku, który niedbale opadał z jednego ramienia.<br><br>- Skończyłem właśnie egzamin piśmienny... Zobaczyłem panią na balkonie...<br><br>- Cieszę się, że przyszedłeś... Tyle mamy wspólnych wspomnień... Pomyśl, jak dawno się znamy... Byłeś wtedy małym chłopcem. Pamiętasz, twoja matka mawiała: "O, ty nie jesteś dobre dziecko!" Tak, Adasiu, Adasiu, ile się od tego czasu zmieniło...<br><br>Wzrok mój zatrzymał się na jej obnażonym ramieniu. Stanęła mi w oczach dawna panna Kazimiera, gdy do połowy zakryta kołdrą, ściągała przez głowę koszulę. Było to w Nowych Sokolnikach. Sypialiśmy wtedy razem w dziecinnym pokoju.<br><br>- O, tak... - powiedziałem. - Mamy wspólne wspomnienia.<br><br>Spojrzała na mnie oczami porcelanowej lalki i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego