Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
z książkami. Platformy wracały parokrotnie; wreszcie pod koniec dnia przy pomocy pana Łyczewskiego, Jegora, subiekta Saszki i dwóch woźniców mieszkanie zostało jako tako urządmne. Matka z Teklą zabrały się teraz do wypakowywania koszów z pościelą i bielizną, a ojciec do ustawiania książek na półkach. Krysia pomagała ojcu, a ja, ziewając od ucha do ucha, czekałem na spóźnioną o parę godzin kolację.

Gdy zapłonęły oprawione przez Jegora lampy i oświetliły pokoje, od frontu rozległ się ostry dzwonek. Do salonu wkroczyła wsparta na lasce właścicielka domu Anna Andriejewna Zariecka, w obszernym futrze na lisach, w sobolawej czapie, żeby - jak oświadczyła - poznać swych nowych lokatorów. Brodę jej
z książkami. Platformy wracały parokrotnie; wreszcie pod koniec dnia przy pomocy pana Łyczewskiego, Jegora, subiekta Saszki i dwóch woźniców mieszkanie zostało jako tako urządmne. Matka z Teklą zabrały się teraz do wypakowywania koszów z pościelą i bielizną, a ojciec do ustawiania książek na półkach. Krysia pomagała ojcu, a ja, ziewając od ucha do ucha, czekałem na spóźnioną o parę godzin kolację.<br><br>Gdy zapłonęły oprawione przez Jegora lampy i oświetliły pokoje, od frontu rozległ się ostry dzwonek. Do salonu wkroczyła wsparta na lasce właścicielka domu Anna Andriejewna Zariecka, w obszernym futrze na lisach, w sobolawej czapie, żeby - jak oświadczyła - poznać swych nowych lokatorów. Brodę jej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego