tym jedna, na szczęście nieudana, desperacka samobójcza próba. Za daleko to poszło, stanowczo za daleko. Znalazłam się, można powiedzieć, na zawieszonej nad przepaścią rozhuśtanej linie, na której balansując przy kompletnym braku poczucia orientacji, równowagi, ryzykowałam w każdej chwili karkołomny upadek lub może nawet śmierć. A przecież, o ile jej wiadomo od kilku lat jestem pod stałą psychiatryczną kontrolą i poddawana już byłam różnym kuracjom i psychoterapiom. Czyli coś tu zawodzi, blokuje, zdecydowanie źle działa. Mając w tej specjalności ponad dwudziestoletnią praktykę, odważa się autorytatywnie i z pełnym przekonaniem stwierdzić, że dotychczasowe leczenie nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Boi się nawet czy przez