Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Powrót do Breitenheide
Rok wydania: 1998
Rok powstania: 1997
nie przesadza - odrzekła niepewnie, nie wiedząc, jak mówić do tego zwalistego, wznoszącego się nad nią jak góra mężczyzny o stanowczym głosie. - To było tyle lat temu, już nic nie pamiętam. Nie ma znaczenia, co minęło.
Ktoś rozpalił ogień na drugim brzegu. Onieśmieleni, długo bez słowa patrzyli, jak daleki, czerwony ząbek odbija się w mrocznej szklistości.
- Kiedyś, w Paryżu, chyba w dziewięćdziesiątym piątym, wiosną, siedziałem o trzy stoliki od pani. Był Gauguin, Aurier, jakieś inne dziewczyny i młodzi ludzie. Tak bardzo chciałem poznać panią i malować. Świat pani wydawał mi się tak niedostępny, że aż nierealny.
- Być może. Bywałam w wielu towarzystwach i
nie przesadza - odrzekła niepewnie, nie wiedząc, jak mówić do tego zwalistego, wznoszącego się nad nią jak góra mężczyzny o stanowczym głosie. - To było tyle lat temu, już nic nie pamiętam. Nie ma znaczenia, co minęło.<br>Ktoś rozpalił ogień na drugim brzegu. Onieśmieleni, długo bez słowa patrzyli, jak daleki, czerwony ząbek odbija się w mrocznej szklistości.<br>- Kiedyś, w Paryżu, chyba w dziewięćdziesiątym piątym, wiosną, siedziałem o trzy stoliki od pani. Był Gauguin, Aurier, jakieś inne dziewczyny i młodzi ludzie. Tak bardzo chciałem poznać panią i malować. Świat pani wydawał mi się tak niedostępny, że aż nierealny.<br>- Być może. Bywałam w wielu towarzystwach i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego