już licealistą i studentem, na betonowe blokowiska Woli, Służewca i Ursynowa. Teraz górki się zestarzały, jak cała reszta świata. Nawet w porannym słońcu wyglądały buro, porośnięte jakimiś badylami i anemicznym zielskiem. Ale bieganie wśród nich nadal było przyjemnością. <br><br>Bez wysiłku unosiłem kolana w górę, jak uczył nasz trener Staszek, miarowo odbijałem stopy od ziemi. Zmieniałem tempo, na krótkich odcinkach przechodząc w sprint, jak na rozgrzewce przed meczem. Poczucie znużenia po nieprzespanej nocy minęło. Niepostrzeżenie pokonywałem kolejne setki metrów. <br>Pierwszy ślad na piasku dostrzegłem, gdy na niego nadepnąłem: częściowo zatarty przez opony samochodów, wyglądał jak odcisk żelaznej obręczy. <br>Kilkadziesiąt metrów dalej, na