wszystko ręką, ale pójść trzeba. Chyłkiem nie ucieknę... Myślę przeto, czy nie dałoby się pana Francuza ukryć u księdza?<br>- Wybornie! - zawołał Adaś. - Ale czy się zgodzi?<br>- Widziałem - mówił Burski - jak przed kilku dniami owijał bandażami zranioną nogę jakiegoś włóczęgi, którego potem karmił w swoim biednym domu przez trzy dni. Włóczęga odchodząc zabrał mu tylko dwie kury, bo staruszek nie miał ich więcej. Widziałem też, jak w koszyku nosił do biednej wioski kilka bochenków chleba, a przysięgam, że sam musiał być głodny, bo się ledwie wlókł. Widywaliśmy go często tutaj nad wodą, bo łowił ryby, lecz nigdy żadnej nie ułowił, gdyż nie