żyć. W mieście, które dwadzieścia pięć lat temu stanowiło beznadziejną ruinę, a teraz żyje jedynym prawdziwym życiem. Nie mogłam mu tego powiedzieć, bo nie miałam najmniejszego zamiaru zdradzać, kim jestem, i wobec tego nadal milczałam, wpatrując się uparcie w przejrzystą, ciemnoniebieską wodę.<br>- Nic mi o sobie nie mówisz - powiedział z odcieniem niezadowolenia. - Nic o tobie nie wiem. Gdzie mieszkasz? Co robisz?<br>Przez całe życie marzyłam o tym, żeby być tajemnicza, i nigdy mi się to nie udawało. Szybko pomyślałam, że chociaż raz samo wyszło. Iskra trzeźwości, która tak znienacka przed chwilą we mnie błysnęła, przybierając postać kolejki po cytryny, nie zgasła