powiedział inżynier, wstał i poszedł do łazienki. (Chciałbym w tym miejscu zwrócić uwagę na doskonałą dramaturgię życia, przerwy na siusianie przed finałową rozgrywką nie wymyśliłby żaden twórca romansów). Korzystając z nieobecności inżyniera, szybko wyciągnąłem następne zdjęcie pornograficzne przedstawiające rozbieloną płaszczyznę (podpis: "Roztopienie się w ekstazie") i podsunąłem Wandzie; "słodkie" - powiedziała oddając mi fotografię, tym razem nie tarła łydką o łydkę, lecz ograniczyła się do wzruszającego chrząkania, "niech pan patrzy na okno, może zaraz tu będzie dno" - szepnęła i jeszcze ciszej "chciałbyś, rekinku?", "jestem Stanisław G.", "och, nie masz czego się wstydzić, te ząbki, zęby, zębiska, zębiska, właśnie zębiska, o twoich mówię