zuchwale, zniewalająco... Nadto, oczywiście, piękny, czarniawy wąs, nad wiśniowymi wargami - Białe rączki panny Anieli zadrgały, zatrzepotały, zaszeleściły kartkami <hi rend="spaced">Poezyj</> i osunęły się bezwładnie w urocze zagłębienie, w śliczną muszelkę między ściśniętymi kolanami...<br><page nr=51> Główka, odrzucona w tył oparła się mdlejąco na poczciwych brzozowych prętach altanki...<br>Z wilgotnych, roztulonych ust dobywał się oddech żarliwy, przyspieszony - Naraz spomiędzy świerków, od białych ścian dworu rozniósł się gruby i gniewny głos męski - Ejże, szelmo, łajdaku!... Nauczę ja was moresu, jak Bóg miły!<br>- Jakże to, wielmożny panie... - odparł pokorny, markotny głos drugi. - Wczoraj cały dzień na pańszczyźnie byłem, przy orce... To juści krzywda dla mnie iść znowu