przed opadającą pałką przeciwnika. Samym końcem maczugi musnął palce gwardzisty. Szerszeń nie jęknął nawet, przerzucił tylko pałkę do lewej dłoni. Olgomar nie dał mu czasu na odpoczynek. Przypadł do ziemi, gwałtownym przewrotem minął opadające ostrze, a sam, jeszcze się podnosząc, wyprowadził cios. Czubek <orig>karoggi</> uderzył gwardzistę w brzuch i pozbawił oddechu. Na chwilę. Jedną chwilę. Drugi cios wytrącił pałkę z ręki Szerszenia, trzeci powalił na ziemię.<br>Sędziowie podnieśli ręce.<br>*<br>Wrzaskom i krzykom nie było końca. To prawda, Olgomar nie pochodził z Dabory, to prawda, nie wsławił się dotąd żadnymi czynami, to prawda, łowił cuchnące ryby i zapewne klepał biedę, lecz jego