zarosnąć jak chwastem, odkąd Ciebie nie ma. Kiedy oprzytomniałam, nie mogłam już odzyskać nad nimi kontroli. Popatrzyłam na nią. Odchyliła lekko głowę, oczy wciąż miała zamknięte. Ktoś mógłby pomyśleć, że zasnęła zmęczona po całym dniu biegania po Krakowie i po tych kilku drinkach ze mną, ale człowiek, który śpi, nie oddycha w taki sposób.<br>Nie wiem, co mi się stało, diabeł we mnie wstąpił, a może anioł, zaczęłam całować jej palce, najpierw ostrożnie, przerażona tym, co robię, a potem coraz mocniej. Brałam je do ust, oblizywałam, były trochę słone, pachniały. Już wieki się nie kochałam, a ona była taka śliczna, puszysta