Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
może wie, specjalnie przyjechałem do Rzymu z bardzo daleka w swojej sprawie.
Przerwał mi:
- Wiem. Orientuję się. Monsignore Rigaud nie po to kazał mi pana szukać po całym Rzymie, w pańskim pensjonacie i przez pana Campillego, żeby pana odprawić z pustymi rękami. Proszę być spokojnym.
- Dziękuję - rzekłem. - Zechce również ksiądz ode mnie jak najuniżeniej podziękować monsignorowi Rigaud.
- Nie omieszkam - odparł młody ksiądz. - Powtórzę. Na dole samochód, ale bez Wieśniewicza. Rozejrzałem się wokoło. Ani śladu! Za to naprzeciwko bar, którego szyld w mgnieniu oka wykrystalizował we mnie jedno pragnienie: kawy! kawy! Po czystym, orzeźwiającym powietrzu w Lazaretto od rzymskiego zaczynało mi się
może wie, specjalnie przyjechałem do Rzymu z bardzo daleka w swojej sprawie.<br>Przerwał mi:<br>- Wiem. Orientuję się. Monsignore Rigaud nie po to kazał mi pana szukać po całym Rzymie, w pańskim pensjonacie i przez pana Campillego, żeby pana odprawić z pustymi rękami. Proszę być spokojnym.<br>- Dziękuję - rzekłem. - Zechce również ksiądz ode mnie jak najuniżeniej podziękować monsignorowi Rigaud.<br>- Nie omieszkam - odparł młody ksiądz. - Powtórzę. Na dole samochód, ale bez Wieśniewicza. Rozejrzałem się wokoło. Ani śladu! Za to naprzeciwko bar, którego szyld w mgnieniu oka wykrystalizował we mnie jedno pragnienie: kawy! kawy! Po czystym, orzeźwiającym powietrzu w Lazaretto od rzymskiego zaczynało mi się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego