dam się oderwać...<br> - Krzyś! - dobiegło wołanie markiza.<br> - Krzyś!<br> Oprzyj się o mnie!<br> Walmy natychmiast do siostry!<br> No, chodźże!...<br> Głos kusiciela-szatana podszył się pod przyjacielski głos<br>markiza.<br> Szatan był zawsze na usługach Boga, który chciał mnie<br>przedwcześnie wycofać z obiegu, odwołać z tego świata...<br> Mimo jego energicznych wysiłków nie dałem oderwać się od<br>parapetu, z którego czerpałem twardą, nieustępliwą moc, wzmacniając<br>mój opór oporem materii, uczepiony kurczowo drzewa, albowiem ta<br>śliska biała deska, do dziś widać w niej słoje pod złuszczoną farbą, była rodem <br>ze wspaniałego drzewa, które zachowało i przywróciło mi<br>siły wbrew wszelkim prawom entropii i niespodzianym kaprysom boskim