na Węgry. Jan<br>już od jesieni 1939 roku pełnił służbę kurierską na trasie<br>Budapeszt-Warszawa. W obawie przed aresztowaniem, nawet gdy<br>przybywał na Podhale, unikał domu.<br> Mając teraz przed oczyma drugiego syna, o którym<br>wiedzieli, że także był aresztowany, jak mogliby nie płakać<br>z radości?<br> - Kochani, nie stójmy tak bezczynnie - odezwał się<br>znów Szaszek. - Chodźmy do pokoju. Porozmawiajmy.<br> - Masz rację, Stasiu - podchwyciła pani Marusarzowa<br>i zdecydowała. - Idźcie do pokoju obaj z ojcem, a ja zaraz ci<br>coś przyszykuję do jedzenia.<br> - Chętnie coś zjem, bo jestem głodny jak wilk, ale nie<br>mogę się od razu najadać, bo wygłodziłem się przez te miesiące