że mnie nie wyrzucą.<br>Marych bierze od matki puste wiadro, zamyka pakamerkę i oboje idą pod górę. W milczeniu mijają ojca Eli schodzącego w dół, w świeżo odprasowanym mundurze bez dystynkcji, w okrągłej czapce, bez której nikt go nie widział, chyba w niej śpi, mówi Marych, z przymkniętymi powiekami, którymi odgradza się od wszystkiego, co go rozprasza, drobny i szczupły schodzi dostojnie powtarzając jak hasło pewne zdanie wypowiedziane podczas wojny: "nauczyć się bić wroga niezawodnie", "niezawodnie", tylko tak można zwyciężać, trzeba to wcielać w życie także w czasie pokoju, zwalczać zło, fałsze ideologiczne, które wszędzie się czają, zaprowadzić ład jednoznaczny, zbiór ściśle