nie okłamałem was, jedźcie tam, a przekonacie się, że mówiłem prawdę. Błagam was, nie dajcie poznać po sobie, że mnie już nie ma wśród was, bo ten wariat zapewne wciąż was obserwuje. Jedyna moja nadzieja, że on pojedzie do Czarnego w ślad za wami ż dzięki temu będę mógł spokojnie odjechać do domu, bo on zgubi mój trop. Życzę wam wszystkiego najlepszego, zrzekam się stanowiska prezesa.<br>Jan kuryłło <page nr=178> <br>- I co teraz zrobimy? - kpiąco zapytała Zenobia. . - Bóg z nim - rzekł doktor - niech sobie idzie w spokoju.<br>Obawiam się jednak, że człowiek-żaba nie da się wyprowadzić w pole. Zdoła odnaleźć Kuryłłę, a