zależeć wyłącznie od natchnienia i woli poety, toteż nie był to temat do programowej dyskusji; można było najwyżej roztrząsać walory dzieł już opublikowanych, jak czynił to na przykład Mickiewicz, mówiąc o Nie-Boskiej komedii. Zdawano sobie bowiem sprawę, że ewentualne wystawienie dramatów mistycznych, jeśli jest możliwe, to tylko gdzieś w odległej przyszłości, a aktualnie można ujrzeć je tylko na scenie wyobraźni. Pisano zatem nie o szczegółach związanych z inscenizacją, lecz raczej wizyjnie o jej całości, o wymarzonym idealnym dziele sztuki, ukazującym się w dziwnym teatrze, jakby łączącym nieograniczoną przestrzeń amfiteatru z technicznymi osiągnięciami sceny współczesnej.<br>O ile u początku romantyzmu nad