się jak piec chlebowy, upał zatyka gardło, a słońce praży jak w piekle.<br>Teraz st. chorąży Wojciech Michałkiewicz jest już szefem tej kompanii, dba o jej zaopatrzenie: broń z Polski, mundury z magazynów ONZ, żywność na ogół z Izraela, woda z syryjskich studni artezyjskich. A gdy żołnierz na którymś z odległych posterunków poczuje, że bez setki czystej nie przeżyje dnia, przywiozą go - Michałkiewicz lub inny oficer - do kantyny w dowództwie kompanii, aby mógł sobie golnąć kieliszek lub dwa, lub trzy, lub... Ale pod warunkiem, że ma przed sobą co najmniej 12 godzin wolnych od służby. Tak więc dla Michałkiewicza ciężkie dni