z nas zdarzały się więcej lub mniej zabawne przygody. Komunikacja lotnicza była wtedy pełna romantyzmu. Pasażerom się nie spieszyło. Latali przeważnie dla przyjemności. Już sam lot byt dla nich wielka przygodą. Zdarzały się i międzylądowania z powodów atmosferycznych lub technicznych ale pasażera to nie zrażało i z zadowoleniem czekał na odlot, przy herbatce u właściciela majątku. Lataliśmy wtedy przeważnie na czteroosobowym Junkersie. Pasażer wchodził po schodkach na skrzydło a następnie przez skrzydło do kabiny.<br>A oto jak na przykład wyglądały zabawniejsze historie.<br>Miałem lot do Krakowa a w kabinie jedna tylko pasażerka, młoda i niebrzydka. Tym razem, na szczęście miałem przy