sadami w biało-różowej zadymce kwitnienia. Ulica stopniowo wioszczała stodołami i słomą na dachach, ale i to się skończyło <page nr=281> <br>naga szosa wymknęła się z miasta, zostawiając na uboczu ogrody badylarzy i rzekę tak samo na Toruń - Chełmno Gdańsk.<br>Nurt przetaczał się w tym miejscu od góry szpetalskiej, zarywając ostro w odmyty brzeg próchnicowy, toteż bito tu gęsto tamy o główkach kamiennych, a najdłuższa była ta właśnie, na której stanął Szczęsny, cała w zieleni wiklin i u nasady także zielona sporą kępą olszową.<br>Skraj nieba, obrzękły fioletowo, łypał jeszcze na zachodzie jasnością, ale drzewa nad Wisłą, łacha w oddali, bakan przy niej