na całą dolinę czerniejącą szybko, chciał wzrokiem utrzymać w szachu to wszystko, co czaiło się za mgłami i ciszą.<br>Potem nagle odwrócił się i w przeraźliwym strachu pobiegł przed siebie, w stronę osady, nad którą rozpięta była jak tęcza świadomość obecności ludzi.<br>Zatrzymał się dopiero koło domu Dobrzynkiewiczów, willi trochę odosobnionej, stojącej bokiem do osiedla. Uczepił się drucianego ogrodzenia i dyszał ciężko, przełykając ostry ból w płucach.<br><gap reason="sampling"><br>Polek śpieszył się. Biegł co sił ku stacyjce, a kiedy ją minął, zatrzymał się, żeby ułożyć odpowiedni plan strategiczny. Potem przez znajomą dziurę w płocie dostał się do ogrodu sąsiadów i gęstym, kłującym, nieprzychylnym