Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
siedział w kuchni z bezprzewodowym telefonem, który był teraz w całym domu najważniejszy.
- Nawet nie potrafię z tego strzelać, za ciężki i ma za duży odrzut.
Położyłam colta na stole; podniósł na mnie wzrok. Nie oskarżał, tylko rozpaczliwie pytał.
- Ładnie wymyśliłam: odchodzimy jak dzień wczorajszy...? Widzisz, Jac, twoja Milenka umie odpłacać.

- Ej, Pawle-Człowieku, co jest grane, dlaczego się odsuwasz?
- Naprawdę zrobiłaś mu coś takiego?
- Tak. A potem, po rozwodzie, jak twoja druga żona, zabrałam wszystko. Zgadza się, Paul, nie stać go będzie na leczenie, ale niech się tym martwi ta jego polska dziwka!
Odkręciłam butelkę, noc, czarna, nieprzenikniona noc w
siedział w kuchni z bezprzewodowym telefonem, który był teraz w całym domu najważniejszy.<br>- Nawet nie potrafię z tego strzelać, za ciężki i ma za duży odrzut. <br>Położyłam colta na stole; podniósł na mnie wzrok. Nie oskarżał, tylko rozpaczliwie pytał.<br>- Ładnie wymyśliłam: odchodzimy jak dzień wczorajszy...? Widzisz, Jac, twoja Milenka umie odpłacać.<br><br> - Ej, Pawle-Człowieku, co jest grane, dlaczego się odsuwasz?<br>- Naprawdę zrobiłaś mu coś takiego?<br>- Tak. A potem, po rozwodzie, jak twoja druga żona, zabrałam wszystko. Zgadza się, Paul, nie stać go będzie na leczenie, ale niech się tym martwi ta jego polska dziwka!<br>Odkręciłam butelkę, noc, czarna, nieprzenikniona noc w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego