Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
wszystko, aby znaleźć wszystko, jak
chce stary Tomasz ů Kempis?
Nie wiem...
Tego nie wiem, gdy tak stoimy oboje, a nad naszymi głowami -
roziskrzony klon zielonym liściem gra - spełniły się słowa jej
ulubionej piosenki.
A więc mówię tyle, co wiem: - Ogoliłem się, ostrzygłem...

I znowu ci się podobam...
- A tak - odpowiada Helena.
- Żebyś wiedział!
Nie umiesz sobie wyobrazić, jak okropnie ci było z brodą.
I z wąsami.
Szkaradzieństwo - popatrzyła na mnie.
- A teraz jesteś mój...
I poszliśmy w głąb ogrodu usiąść na ławce.
Pełno tu było starych jesionów, klonów, kasztanów i lip.
Ale spostrzegłem, że jesteśmy wciąż intra muros, a sam
wszystko, aby znaleźć wszystko, jak<br>chce stary Tomasz ů Kempis?<br> Nie wiem...<br> Tego nie wiem, gdy tak stoimy oboje, a nad naszymi głowami -<br>roziskrzony klon zielonym liściem gra - spełniły się słowa jej<br>ulubionej piosenki.<br> A więc mówię tyle, co wiem: - Ogoliłem się, ostrzygłem...<br> &lt;page nr=256&gt;<br> I znowu ci się podobam...<br> - A tak - odpowiada Helena.<br> - Żebyś wiedział!<br> Nie umiesz sobie wyobrazić, jak okropnie ci było z brodą.<br> I z wąsami.<br> Szkaradzieństwo - popatrzyła na mnie.<br> - A teraz jesteś mój...<br> I poszliśmy w głąb ogrodu usiąść na ławce.<br> Pełno tu było starych jesionów, klonów, kasztanów i lip.<br> Ale spostrzegłem, że jesteśmy wciąż intra muros, a sam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego